Piotrek Schmidt w końcu pochodzi z Gliwic, więc na widowni nie zabrakło jego własnej publiczności, śledzącej jego karierę i dopingującej go od wielu lat.   Chociaż na pewno nie tylko oni przybyli na koncert. I nie chodzi już o samą frekwencję, która jak zwykle podczas Jazzu w Ruinach była oględnie mówiąc duża,  ale w końcu Schmidt Electric już po wydaniu swojej pierwszej płyty sporo zamieszał kiedy to znalazł się na trzecim miejscu w ankiecie JazzTop 2014 w kategorii jazzowych zespołów elektrycznych. Ankieta tworzona jest przez czytelników magazynu Jazz Forum, największego w Polsce pisma poświęconego  muzyce jazzowej. Jest to tym cenniejsze, że to nagroda słuchaczy, bezpośrednich odbiorców, a tylko krytyków.  A skoro o ankietach mowa sam lider, Piotr Schmidt też wokół podium tej samej ankiety się obraca, z tym że w kategorii najlepszych trębaczy. A to w końcu młody chłopak, zaledwie od paru miesięcy 30latek.

 

Schmidt Electric łączy przestrzenny jazz, z drum`n`bass, soulem, funkiem, R&B.  Powiedzieć, że to po prostu fusion nie wystarczy. W ich muzyce, w szczególności tej z nowego krążka, który na rynku pojawiła się 22 maja 2015 słuchać elementy hip hopu, a także twórcze zabawy elektroniką.Podczas niemal dwugodzinnego koncertu w ramach Jazzu w Ruinach grupa pokazała się od najlepszej strony jako prawdziwa maszyna koncertowa. Nie zabrakło też niespodzianek i gości specjalnych, bowiem wystąpili Bartek Pieszka na wibrafonie (też gliwiczanin i jeden z czołowych polskich wibrafonistów) oraz Jakub Mizeracki na gitarze.

I zdaje się, że koncert ten będzie dostępny na wideo, ale … nie uprzedzajmy faktów.

 

Schmidt Electric

Piotr Schmidt - trąbka, efekty
Tomasz Bura - klawisze, syntezatory
Michał Kapczuk - gitara basowa, efekty
Sebastian Kuchczyński – perkusja

goście:
Bartek Pieszka – wibrafon
Jakub Mizeracki – gitara

Foto: Paweł Kołodziej - FOTOprojektPK